LudzieMiejscaFotoreportażWideoMapa

Ulica Kościuszki – ring Wrzeszcza

Chociaż z powodu specyficznego układu urbanistycznego Trójmiasto doczekało się swojej obwodnicy dopiero w 1977 roku, a jej kształt nie przypomina charakterystycznych owalnych arterii, Gdańsk w latach 30. również posiadał swoją Ringstrasse – była nią ulica Kościuszki we Wrzeszczu.

Tekst: Michał Ślubowski

Instytut Langfuhr –

W wielu miastach możemy znaleźć różne wcielenia ulic, które w krajach niemieckojęzycznych nazywa się Ringami, a które najczęściej w języku polskim występują jako obwodnice. To ulice, które okrążają miasta i łączą przedmieścia, dzięki czemu można zmniejszyć ruch samochodowy.

W Europie do najsłynniejszych Ringów należy wiedeńska Ringstraße. Znajduje się w miejscu, gdzie w średniowieczu biegły mury miejskie. W drugiej połowie XIX wieku przy Ringu powstały okazałe gmachy, które stworzyły z ulicy wizytówkę stolicy Austro-Węgier.

Chociaż z powodu specyficznego układu urbanistycznego Trójmiasto doczekało się swojej obwodnicy dopiero w 1977 roku, a jej kształt nie przypomina charakterystycznych owalnych arterii, Gdańsk również posiadał swoją Ringstrasse – była nią ulica Kościuszki we Wrzeszczu.

Instytut Langfuhr – Widok na ul. Kościuszki z rejonu skrzyżowania z al. Legionów (1925-1929) Źródło: Fotopolska
Widok na ul. Kościuszki z rejonu skrzyżowania z al. Legionów (1925-1929) Źródło: Fotopolska

Rozwój tego traktu jest organicznie związany ze zmianami, które w okresie Wolnego Miasta Gdańska zaszły na terenie Dolnego Wrzeszcza. Już w drugiej połowie XIX wieku, kiedy miasto po okresie stagnacji weszło na drogę rozwoju, problemem stał się głód mieszkań. Temu wyzwaniu próbowały sprostać zarówno władze, jak i osoby prywatne: świetnym przykładem są inicjatywy budowlane Fundacji Abegga, która tworzyła osiedle domków robotniczych. Do dzisiaj w miejskiej przestrzeni możemy je odnaleźć: chociażby dawną kolonię Aller-Engel przy kompleksie Politechniki Gdańskiej.

Kwestia budownictwa mieszkalnego zajmowała również władze Wolnego Miasta Gdańska. Wobec specyficznych warunków urbanistycznych, niezagospodarowane przestrzenie Dolnego Wrzeszcza były idealnym miejscem na budowę nowego osiedla. Większość zabudowy, wzniesionej na 60 hektarach powierzchni, powstała w latach 20 i 30 XX wieku, a całemu projektowi nadano nazwę Wielkiego Osiedla Wrzeszcz (Großsiedlung Langfuhr).

Zanim wbito pierwszą łopatę, zarząd budowlany opracował specjalne wytyczne i plan rozbudowy. Osiedle miało być nowoczesne i wytyczone według aktualnych teorii urbanistycznych. Chociaż przy projektach pracowało wielu architektów, wszyscy musieli trzymać się ustalonych reguł, co wprowadzało jednolitość stylu.

Instytut Langfuhr – Zabudowa według projektu architektów Martina Kiesslinga i Alberta Krügera, ul. Kościuszki (1929) Źródło: Gedanopedia
Zabudowa według projektu architektów Martina Kiesslinga i Alberta Krügera, ul. Kościuszki (1929) Źródło: Gedanopedia

Jednocześnie, oprócz budowania nowych gmachów, wytyczono nową, regularną siatkę dróg. Ulica Tadeusza Kościuszki (do 1937 roku Ringstraße, od 1937 do 1935 roku Magdeburger Straße) oddana do użytku w 1929 roku, stała się osią i jednocześnie obwodnicą nowej dzielnicy.

Ta dolnowrzeszczańska obwodnica przecinała mniejsze ulice, prowadzące w głąb osiedla. Przy Kościuszki wybudowano również pierzeje nowych budynków, które tworzyły kwartały zabudowy, gdzie znajdowały się budynki jednorodzinne. Starano się zachować jednolity charakter architektury poprzez podobną ilość kondygnacji, tworzywo i dopuszczalne detale dekoracyjne. Centralnym placem Dolnego Wrzeszcza miał stać się Nowy Targ (Neuer Markt), czyli dzisiejszy plac generała Józefa Wybickiego: jego nietypowy, trapezoidowy kształt wynikał z konieczności dostosowania się do istniejącej zabudowy z przełomu XIX i XX wieku. Chociaż w 1945 roku większość gdańskiego śródmieścia uległa zniszczeniu, znaczna część tkanki miejskiej w takich dzielnicach jak Oliwa czy Dolny Wrzeszcz zaraz po wojnie stała się domem dla nowych mieszkańców.

Odcinek pierzei ciągnący się od ulicy Legionów w stronę alei Żołnierzy Wyklętych został zaprojektowany przez dwóch architektów: Martina Kiesslinga i Alberta Krügera. Ten pierwszy w 1927 roku objął nadradcy gdańskiego zarządu budowlanego, a w swoich przedsięwzięciach zasłynął wprowadzeniem do miasta architektury modernistycznej. Do jego najbardziej znanych projektów należy przemodelowanie szkoły im. Pestalozziego, jednak największym rozmachem Kiessling popisał się przy budowie szkoły im. Heleny Lange, oddanej do użytku w 1929 roku.

Architektura dwóch gmachów różniła się diametralnie. Szkoła Pestalozziego, położona zaledwie kilkadziesiąt metrów od ulicy Kościuszki, charakteryzowała się oszczędnością ornamentu, symetrią i wykorzystaniem cegły. Z kolei szkoła im. Heleny Lange, która znalazła się przy dzisiejszej ulicy Hallera, nie była zbudowana na symetrycznym planie, a całe założenie było połączeniem prostych, geometrycznych brył o jasnej elewacji. Modernista Kiessling w Gdańsku szybko doczekał się wielu przeciwników, zwolenników architektury tradycyjnej, a wśród nich prym wiódł profesor Otto Kloeppel... który również był zaangażowany w budowę Wielkiego Osiedla Wrzeszcz. Martin Kiessling pełnił swoją funkcję w Gdańsku niezwykle krótko, bowiem już po roku wrócił do Berlina, aby objąć posadę dyrektora w wydziale budownictwa w Ministerstwie Finansów. Jednak spór między modernistami i tradycjonalistami, chociaż już czysto teoretyczny, wciął się jednak tlił w postaci artykułów prasowych.

Instytut Langfuhr – Plan Wrzeszcza z zaznaczoną ulicą Ringstrasse
Plan Wrzeszcza z zaznaczoną ulicą Ringstrasse
Instytut Langfuhr – Układ linii tramwajowych w Gdańsku z przystankiem końcowym na Ringstrasse (lata 30)
Układ linii tramwajowych w Gdańsku z przystankiem końcowym na Ringstrasse (lata 30)

Chociaż powojenne ingerencje, takie jak docieplenia budynków, wymiana stolarek okiennych, czy tworzenie dobudówek zakłóciły jednolity styl osiedla położonego wzdłuż ulicy Kościuszki, do dzisiaj ta część Dolnego Wrzeszcza charakteryzuje się zachowaną tkanką miejską, siecią ulic i wierności pierwotnym założeniom. To wszystko doskonale widać na przykładzie ulicy Kościuszki.

Jeżeli chodzi o detal architektoniczny, najbardziej czytelne są dzisiaj portale główne prowadzące do poszczególnych budynków, płaskorzeźby oraz podkreślenie narożników poprzez zwiększenie liczby kondygnacji. Gdy staniemy na rogu ulicy Kościuszki i Pestalozziego, naprzeciwko zobaczymy budynek pod numerem 24 – widnieje na nim detal w postaci portalu, czytelny, bowiem elewacja budynku nie została ocieplona. Po prawej stronie widać szeroką bramę prowadzącą w głąb kwartału, z wybudowanym nad nią łącznikiem. Jednak po lewej stronie z podobnego przejścia pozostał jedynie wąski przesmyk: tutaj założenie zostało zepsute przez dobudówkę. Jeżeli się odwrócimy w kierunku ulicy Pestalozziego, zobaczymy z kolei różnicę pomiędzy budynkami, w których zrobiono termomodernizację: tutaj jednolitość zespołu jest dodatkowo zakłócona przez dowolny dobór kolorystyki. Zaakcentowanie narożnika możemy zobaczyć kilkadziesiąt metrów dalej, na rogu Kościuszki i Legionów. Podczas spaceru warto zwracać uwagę na szczegóły: i tak chociażby w budynku przy ulicy Kościuszki 30 zachowały się oryginalne schody z murkiem, i warto je porównać z klinkierowymi sąsiadami z czasów powojennych.

Instytut Langfuhr – Nakrycia głowy na płaskorzeźbach przy ulicy Kościuszki, fot. Anna Zawistowska
Nakrycia głowy na płaskorzeźbach przy ulicy Kościuszki, fot. Anna Zawistowska

Rozmowa z Anną Zawistowską, która szyje nakrycia głowy i umieszcza je na rzeźbach budynku przy ulicy Kościuszki.

Czujny przechodzień na figurze stolarza na fasadzie budynku przy Kościuszki 100 zobaczy na jego głowie…nakrycia głowy. To dzieło mieszkanki, Anny Zawistowskiej, która zgodziła się odpowiedzieć na kilka pytań:

Michał Ślubowski: Czym Pani się zajmuje, ile lat mieszka we Wrzeszczu? 

Anna Zawistowska: Jestem bibliotekarką. Pracuje w Pomorskiej Bibliotece Pedagogicznej w Gdańsku-Wrzeszczu. We Wrzeszczu mieszkam od 29 lat.

Zarówno turyści, jak i mieszkańcy zwracają uwagę na jedną z płaskorzeźb na fasadzie budynku przy ulicy Kościuszki, którą dekoruje Pani charakterystycznymi nakryciami głowy. Skąd pomysł na taką inicjatywę i kiedy pojawiła się pierwsza czapeczka?

Moim hobby jest dzierganie na drutach i szydełkowanie. W wielu miejscach na świecie widziałam ozdobione ręcznie dzierganymi tworami „publiczne” elementy architektoniczne (ławki, skrzynki pocztowe, drzwi, płoty, mosty itd.), a także drzewa. Bardzo mi się to podobało i stało się dla mnie inspiracją. Kiedy zamieszkałam przy ulicy Kościuszki, pierwsze „ubranie” dostało drzewko na trawniku, ale komuś się to nie spodobało i zostało zniszczone. A ponieważ nadal chciałam coś „ubierać” publicznie, wybór padł na figurę nad wejściem do domu, w którym mieszkam. Pierwsza czapka to „krasnalka” – zwykła zimowa czapka modna kilkanaście lat temu, w komplecie z szalikiem. Na kolejną zimę cieśla dostał następny komplet, tyle tylko, że w innym kolorze. I jakoś tak samo z siebie wynikło, że trzeba urozmaicić rodzaje nakryć głowy – były też m.in. pióropusz indiański, sombrero, pork pie hat które nie były czapkami.

Z jakimi reakcjami sąsiadów i przechodniów się Pani spotkała?

Reakcje moich sąsiadów były i są bardzo pozytywne. Bezpośrednim objawem zainteresowania jest uśmiech, robienie zdjęć, czy pokazywanie sobie nawzajem ubranego Cieśli. Wiem również z przypadkowych rozmów, że pomysł się podoba. Znam osoby, które, będąc w Gdańsku, specjalnie przyjeżdżają pod dom, żeby zobaczyć, jakie nakrycie głowy ma aktualnie Cieśla „na żywo”.

Ile czasu zajmuje Pani praca nad czapeczkami, z jakiego materiału są wykonane, jak trafiają na miejsce? 

Pierwsze dwie czapki – krasnalki – zrobiłam na drutach, pozostałe wyszydełkowałam. Czas jaki poświęcam na zrobienie czapki, zależy od modelu i efektu, jaki chcę uzyskać. Bardzo rzadko udaje mi się osiągnąć efekt końcowy przy pierwszym podejściu. Do szydełkowania wykorzystuję niekończące się zasoby włóczek, nici, guzików, tasiemek itd.

Figura cieśli jest umieszczona wysoko nad drzwiami wejściowymi, więc dostać się do niej można tylko wchodząc na drabinę. I tutaj ogromny jest wkład mojego męża, który przedłużył zwykłą drewnianą drabinę tak, żeby dosięgała celu. Ubieranie cieśli to lekkie zamieszanie, bo drabinę trzeba znieść ze strychu, co nie jest łatwe, bo jest długa i dość ciężka, a klatka schodowa wąska. Ale dajemy radę. Doszliśmy już do sporej wprawy.

Instytut Langfuhr – Nakrycia głowy na płaskorzeźbach przy ulicy Kościuszki, fot. Anna Zawistowska
Nakrycia głowy na płaskorzeźbach przy ulicy Kościuszki, fot. Anna Zawistowska

Zdjęcie na samej górze: Okolice ulicy Kościuszki – obwodnicy Großsiedlung Langfuhr czyli Wielkiego Osiedla Wrzeszcz (1929) Źródło: Fotopolska